sobota, 21 września 2013

Jak są jakieś błędy to nie moja wina. No dobra moja. Za wszystko z góry przepraszam.
I jeszcze ogromne PRZEPROSINY dla Angel 1, bo to ona napisała rozdział, a ja tylko go poprawiłam.

Angel 2




… Powiedziała jedno słowo
- Przyszłam…
- Ślepa nie jestem Ginny! Nie maluję się to fakt, ale co to ma do rzeczy? Niektórzy się malują, a niektórzy nie…
- … żeby przeprosić – przerwała jej.
- Co? O... Aha.
- Wiem, że nie powinnam mieszać się w twoje życie, ale masz za chwilę 18 lat i nadal chodzisz w rozciągniętych, workowatych swetrach. Pamiętasz Bal Bożonarodzeniowy z okazji Turnieju Trójmagicznego? – zapytała rudowłosa.
 Hermiona kiwnęła potwierdzająco głową.
- Wtedy miałaś perfekcyjny makijaż, dobrze dobraną suknię i, nie ukrywajmy, idealnego partnera. Pamiętam jak mówiłaś, że wtedy czułaś się piękna i wyjątkowa. Dlaczego nie chcesz się czuć tak cały czas?
- Ginny... Wiesz, że to nie dla mnie – Hermiona popatrzyła na swoje dłonie. -  To było jednorazowe wyjście.
- No i co z tego! Wszyscy na Ciebie patrzyli... Byłaś piękna –próbowała oponować.
 - Właśnie. Byłam. Raz wystarczy.
 Ginny uniosła brew do góry.
- Co powiesz na mały zakładzik? Jak wygram pójdziesz ze mną na sklepy i odnowimy twoją szafę! – Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
 - No nie wiem... Zakłady z tobą źle się kończą
- Przesadzasz... Nie ufasz mi? – Spojrzała hardo na przyjaciółkę.
- Najpierw chce wiedzieć o co ten zakład? – Hermiona spojrzała na nią przenikliwie.
- Hmmm... pomyślmy...
- Chcesz się ze mną zakładać, a nawet nie wiesz o co? – Miona parsknęła śmiechem.
-Liczy się inicjatywa – szeroki uśmiech nie schodził z twarzy przyjaciółki.
- Jak coś wymyślisz to daj znać, ale nie obiecuję, że się zgodzę!
 - No weź, Miona! – Ginny protestowała.
- Co mam wziąć? – Dziewczyna uśmiechnęła się widząc minę Ginewry
- Pffff...Kasę do sklepu – Ginny wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
- Hahaha. Bardzo śmieszne.
- Przecież rodzice założyli ci konto w Gringotta, zostawiając ci tam mnóstwo oszczędności...
- To wiem. Nie musisz mi o tym przypominać – brązowowłosa postanowiła zmienić temat. -  Jak ci się układa z Harry'm?
- Eee... No wiesz, dobrze... – Spytana odwróciła wzrok.
- Coś tu kręcisz... Coś się stało?
- Mówię że jest dobrze... – dziewczyna nadal nie patrzyła na swoją przyjaciółkę.
- Ginny! Znam cię na tyle długo, żeby wiedzieć, że coś jest nie tak. Nie chce się z tobą całować?
- Miona!
- Eh... Faceci. Z nimi się nie dogadasz. I po co mi ktoś taki? – brązowowłosa zaczęła zdmuchiwać kosmyk włosów który spadł jej na czoło. Ginny w tym czasie została zawołana przez swoją mamę. Za to Hermiona rozmyślała o kursie. Ciekawe w jakie zwierzę się przemienię, ta kwestia zaprzątała jej myśli. Popatrzyła na sufit, który kiedyć był jasny, ale pod wpływem czasu był już lekko zszarzały. Pasowałby jej kot albo inne nie rzucające się w oczy zwierzę. Może jakiś mały ptaszek? Byle nie jakiś owad albo duże zwierzę typu puma albo pantera.

   *   *   *
Hermiona podążała ciemnym lasem. Gałęzie zaczepiały się o jej włosy i zwiewną, błękitną sukienkę. Dziewczyna wydostała się z gąszczu na żwirowaną ścieżkę. Ruszyła w stronę, z której promienie słońca przedzierały się przez splątane gałęzie drzew. Nagle przed dziewczyną pojawiło się rozwidlenie ścieżek. Spojrzała na dróżkę wysypaną piaskiem. W oddali zobaczyła postać Rona. Już chciała biec w jego stronę, lecz spojrzała na drugą ścieżkę, która była wyłożona płaskimi, okrągłymi kamieniami. Tam w oddali zobaczyła Wiktora. Stanęła przed trudnym wyborem. Musiała zdecydować, w którą stronę pójdzie. Nagle ziemia zadrżała, a między ścieżkami pojawiła się wąska dróżka zarośnięta gęsto krzewami. Nie było widać końca. Ciekawość dziewczyny zwyciężyła. Postawiła pierwszy krok w stronę środkowej ścieżki.
- Hermiona! – usłyszała wołanie znajomego głosu. To był męski głos, który już na pewno słyszała. Wydobywał się zza gęstwiny zasłaniającej środkową ścieżkę.
Dziewczyna zaczęła się przedzierać przez splątane gałęzie, które rozdzierały jej sukienkę i raniły delikatną skórę.
- Hermiona! Obudź się! - Ginny szarpała jej ramię.
- Co się stało? - zapytała półprzytomna dziewczyna.
- Po pierwsze już prawie południe i powinnaś wstać, a po drugie przeglądałam książki, które kupiłyśmy. Nie mamy podręczników do eliksirów!
- Co? Żartujesz, prawda?
- A wyglądam jakbym żartowała? Zbieraj się. Za pół godziny wychodzimy! - zarządziła ruda.
Hermiona z jękiem zwlekła się z łóżka. Podeszła do swojej przenośnej szafy, biblioteczki i apteczki. Nagle Ruda wyrwała z rąk Hermiony torebkę, w której brązowowłosa miała pomniejszone ubrania.
- Ej. Oddaj!
- Nie - sprzeciwiła się Ginny. - Dzisiaj idziesz w tym. Za chwilę zrobię Ci makijaż.
- Ginny rozmawiałyśmy już o ty...
- Wiem - przerwała jej przyjaciółka. - Proszę cię. Tylko raz. Potem dam ci spokój.
- Obie wiemy że nie dasz.
- No... Dam ci na miesiąc.
- Ale maluję się sama.
- Wtedy dam Ci spokój tylko na trzy tygodnie.
- Ugh… zabiję, normalnie zabiję – słowa brązowowłosej były równoznaczne ze zgodą, o czym Ginny wiedziała doskonale..
Hermiona wzięła poskładane ubrania z rąk Ginny i zamknęła się w łazience. Po kilkunastu minutach wyszła. Miała na sobie kremową, zwiewną spódniczkę spiętą w talii czarnym paskiem z elementami metalicznego brązu. Bluzka w kolorze ciemnego rubinu z ramiączkami które wyglądały jakby ledwo co spadły z ramion szczupłej Hermiony. Do tego wiązane sandałki na płaskim obcasie, Ginny zastanawiała się tylko nad biżuterią. Czy długie białe perły, czy może wisior ze szlachetnym kamieniem? Rudowłosa nie umiała znaleźć odpowiedzi.
- Ginny szału nie ma… - skwitowała Hermiona.
- I tak ma być! – odkrzyknęła pytana grzebiąc w pudełku z biżuterią.
- A mam pytanie… Skąd w ogóle masz tyle tej całej biżuterii i ciuchów i reszty?
- No Fleur chyba potrzebuje kogoś lub właściwie czegoś żeby się troszkę powyżywać artystycznie. Tak około miesiąc temu byłam u niej i Billa na kilka dni. Zabrała się za mnie porządnie, jakieś tam fiu-bździu, kąpiele, czesanie, ubieranie, wszystko. Potem swoim słodkim głosikiem oznajmiła, że nie wolno mi chodzić w takich ciuchach i że mam pokazywać piękno swej urody ple, ple, ple… et cetera – wzięła oddech – No i wzięła mnie na zakupy zwiedziłyśmy chyba cały Londyn, jeżeli chodzi o sklepy, butiki, drogerie, pasmanterie co za różnica i tak nie odróżniam co jest co – Ginny zalewała przyjaciółkę potokiem słów. -  Ale słuchaj, jak poczekamy trochę tak powiedzmy do ferii zimowych, to dam głowę, że George nie wytrzyma i oświadczy się Angelinie, moje wewnętrzne oko widzi, że to będzie hmmm… początek marca i mam nadzie….
- Ginny! – krzyknęła Hermiona.
- Co znowu?
- Jeżeli się nie pospieszysz to spóźnimy się przez ciebie a nie przeze mnie…
- Przecież się nie możemy spóźnić – rudowłosa popatrzyła na Hermionę. – Przecież Esy i Floresy są otwarte do osiemnastej.
Jednak widząc zabójczy wzrok przyjaciółki natychmiast dodała:
- Dobra, dobra… Siadaj, darujmy sobie biżuterię – Po chwili rudowłosa przystąpiła do malowania.
 Po jakichś kilku minutach Hermiona była gotowa, co jednak nie poprawiło jej nastroju. Spojrzała na Ginny oczekując że jej przyjaciółka również będzie odstawiona. Spotkało ją lekkie rozczarowanie, Ruda miała na sobie czarne spodnie, białą bluzkę na ramiączkach i krótką dżinsową katanę. W końcu obie wyszły z pokoju i zeszły po schodach. Na dole czekali na nie chłopcy.
Hermiona teleportowała wszystkich na Pokątną. Tam się rozdzielili, chłopcy poszli do Madame Malkin ze względu na Rona, na którego nie pasowały już stare szaty szkolne. Dziewczyny udały się po podręczniki do eliksirów. Pokątna zaczęła powoli odżywać po śmierci Voldemorta. Gdy Czarny Pan był u władzy, śmierciożercy często  robili sobie ’’krótkie wypady na miasto’’ niszcząc większość sklepów. Teraz, na Pokątną przychodziły tłumy ludzi robiących zakupy i spotykających się z przyjaciółmi.
Hermiona stanęła w długiej kolejce po książkę, gdy nagle ziemia się poruszyła. Po przeciwnej stronie ulicy sklep ze słodyczami stanął w ogniu, a przed jego drzwiami śmierciożercy miotali czarnomagiczne zaklęcia w przechodniów. Gdy dziewczyny zauważyły co się dzieje, wiedziały, że sprawa jest poważna. Wybiegły ze sklepu, co było najbardziej nierozsądną rzeczą jaką zrobiły. Hermiona w biegu odbiła parę zaklęć, ale jedno ją trafiło. Był to zwieracz nóg. Upadła na bruk. Zobaczyła zbliżającą się do niej kobietę, która stukała obcasami na kostkach, którymi wyłożona była ulica. Strach sparaliżował dziewczynę. Nie mogła się ruszyć. Częściowo przez zaklęcie paraliżujące jej nogi, a częściowo przez przerażenie. Prawie czuła jak to okropne uczucie zaciska swoje zimne palce na jej gardle. Było to irracjonalne, ale Hermiona tak to odczuwała. Czarownicą, która do niej podeszła, była Bellatriks Lestrange we własnej osobie. Morderczyni, i ukochana Czarnego Pana, która oficjalnie była martwa od ponad dwóch miesięcy.  Przycisnęła jej różdżkę do gardła i wysyczała tym samym jadowitym tonem co zawsze:
- Przekaż Potterowi głupiutka i nic nie warta szlamo, że chociaż zabił Czarnego Pana to my nadal jesteśmy jemu poddani. No cóż, nie powinnam oszpecić cię bardziej nie sądzisz? – zaśmiała się szyderczo. – Muszę cię uwolnić, żebyś mogła przekazać moją wiadomość… Niestety...  Ale pokaż mi twoją piękną bliznę… - szarpnęła za jej rękę by obejrzeć przedramię, na którym niedawno nożem zrobiła rany, króre układały się w słowo „SZLAMA”.  Rany zagoiły się choć nadal dobrze je było widać. Bellatriks obejrzała je z uśmiechem. Wyciągnąwszy nóż zaczęła powoli kreślić pierwszą literę. Dziewczyna krzyknęła, czując jak ostry nóż przecina jej skórę. Nagle ktoś ją zawołał. Bellatriks usunęła skutek zaklęcia i powiedziała:
- Na dziś to tyle, zmykaj do tych swoich zdrajców krwi - podciągnęła ją do pionu i popchnęła do przodu.
Hermiona pobiegła przed siebie, co chwilę zerkając za siebie. Jednak czarownica straciła już zainteresowanie dziewczyną. Stała na ulicy i przyglądała się dziełu jakie wykonali śmierciożercy. Przez ułamek sekundy przez umysł brązowowłosej przemknęła myśl, czy nie zaatakować Bellatriks, wykorzystując element zaskoczenia, jednak szybko porzuciła ten pomysł i jak najszybciej potrafiła biegła szukając swoich przyjaciół.
Na ulicy w popłochu biegali, krzycząc i wołając się nawzajem. Po chwili Hermiona wpadła na Harry’ego, który trzymał Ginny za rękę. Za nimi stał Ron trzymając pakunek prawdopodobnie z szatami do szkoły. Zaraz zginiemy, a on martwi się szatami od Madame Malkin, pomyślała za złością Hermiona. Złapała Harry'ego za rękę i natychmiast przeteleportowała się do domu Weasley’ów. Bellatriks nie mogła się dowiedzieć, że Harry był na Pokątnej w czasie napadu. Dziewczyna wróciła po rodzeństwo i już po chwili wszyscy byli bezpieczni w Norze, na którą Hermiona zaraz po powrocie rzuciła wszystkie znane jej zaklęcia ochronna.
 
   *  *  *

Gdy wszystko zostało wyjaśnione, Hermiona nie powiedziała przyjacielowi o rozmowie z Bellatriks. W ogóle nie powiedziała o tym nikomu. Ginny coś przeczuwała ale nie widziała rany, ponieważ Miona przez cały dzień nosiła sweterek z długim rękawem. Tego dnia pełnego emocji czekały na nią jeszcze zajęcia z animagii, na które szczerze nie chciało jej się iść. Polegały one głównie na siedzeniu i „skupianiu się”. "Jeśli dobrze to zrobisz zmienisz się w jakieś zwierzę", jak mówiła jej nauczycielka Anita, której Hermiona powoli zaczynała nienawidzić.

piątek, 20 września 2013

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Zostałyśmy nominowane przez mokingjayonfire i z wrażenia aż zakręciło nam się w głowie, ogromnie dziękujemy za to, że to po pierwsze nasza pierwsza nominacja do tego typu nagrody jak i duże wyróżnienie ;)


Odpowiedzi na pytania:
Moje pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony gatunek literacki?
Angel 1:  Bardzo lubię powieści fantastyczne
Angel 2: Nie wiem.
2. Kolekcjonujesz coś?
Angel 1: Nie wydaje mi się, że nie ;)
Angel 2: Tak. Figurki aniołków xD
3. Jaki jest Twój ulubiony instrument muzyczny?
Angel 1: No oczywiście gitara :D
Angel 2: Gitara <3
4. Jakie jest Twoje ulubione zwierze?
Angel 1: Kot ;) Psów nie lubię...
Angel 2: Słoń.
5. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot szkolny?
Angel 1: Hmmm... chyba nie raczej matematyka ani fizyka ;) Ale dość lubię polski i francuski :P
Angel 2: Chemia.
6. Czy lubisz deszczową jesień?
Angel 1: Nie, ogółem lubię deszcz ale taki letni wtedy mogę siedzieć i moknąć a gdy jest już tak zimno jak jesienią to nieco mniej lubię taką pogodę...
Angel 2: Tak.
7. Wolisz kwiaty czy drzewa? Dlaczego?
Angel 1:No cóż, ciężko mi zdecydować, kwiaty są piękne i fajne i w ogóle ale drzewa są lepsze - Lovciamy przytulać się do brzózek XD
Angel 2: Drzewa, bo jestem inna i wierzę, że mają własną duszę.
8. Masz jakieś nietypowe hobby?
Angel 1: Nietypowe? Może filcowanie, ceramika fff.... nie wiem co jeszcze może robienie biżuterii?
Angel 2: Nie.
9. Potrafisz cieszyć się z błahostek?
Angel 1: Potrafię :D
Angel 2: Chyba tak.
10. Co robisz, gdy Ci smutno?
Angel 1: Próbuję się komuś wyżalić, a jak nie to czekolada lub lody plus muzyka i dobra książka w której najczęściej zatapiam smutki.
Angel 2: Słucham zespołu Coma, a gdy jest naprawdę źle jem czekoladę.
11. Jakich wad najbardziej nie lubisz u ludzi?
Angel 1: Na przykład tego, że nie chcą być sobą tylko udają bycie kimś innym.
Angel 2: Nie lubię, gdy ktoś zachowuje się tak a nie inaczej przez środowisko w którym się znalazł i boi się wyrażać siebie. Nienawidzę ludzi którzy opowiadają o innych niestworzone historie, kłamią i wykorzystują innych by osiągnąć swój cel.

 Mamy zaszczyt nominować (kolejność nominacji jest przypadkowa):
http://jak-czarowac-i-nie-zwariowac.blogspot.com
http://artist-hill-montmartre.blogspot.com/
http://walk-like-a-ghost.blogspot.com/
http://there-are-more-stars-in-the-sky.blogspot.com/
http://ispreadyourwingsandflyaway.blogspot.com/
http://lily-vs-james.blogspot.com/
http://die-in-the-paradise.blogspot.com/
Jesteśmy okropne ale nie znamy więcej blogów, które spełniają kryteria :/

Pytania dla Was:
1.Pepsi czy cola?
2.Jak wyglądałby Twój wymarzony pokój?
3.Jakie są Twoje ulubione buty?
4.Jaki smak ma Twoja ulubiona galaretka?
5.Wolisz złe czy dobre postacie?
6. Kot czy pies?
7. Jak brzmi Twoje życiowe motto?
8.Jakie płatki lubisz jeść na śniadanie?
9.Jak wyglądałby Twój patronus?
10. Wolisz czarne czy białe? Dlaczego?
11. Bez kogo nie umiesz żyć?

niedziela, 28 lipca 2013

Wszystko przez faceta!

…W drzwiach stał nie kto inny jak
- Wiktor?! – krzyknęła Hermiona kompletnie zdezorientowana. Po chwili ogarnęła się na tyle by móc się wysłowić. – Aa.. Ale co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem na urodziny Pottera… -  Wszedł i pocałował ją delikatnie w policzek co
zdezorientowało ją jeszcze bardziej .
- Aha.. Harry jest na górze trzecie drzwi na prawo.
- Dzięki Miona!  - rzucił i pobiegł górę.
Dziewczyna poszła do kuchni, usiadła na krześle i wpatrywała się tępo w blat.
- Galopujące gorgony przed chwilą zawitał do nas Krum… - powiedziała cicho ale jednak wchodząca do pomieszczenia Ginny to usłyszała.
- Co? Czy ty powiedziałaś przed chwilą, że w tym domu teraz obecnie przebywa Wiktor Krum?
- Taak… Chyba tak – powiedziała Hermiona tępo
- I co ty tu jeszcze robisz? Musimy cię ubrać nie pójdziesz z nim rozmawiać w fartuchu w różowe kwiatki – Ginny pociągnęła ją za rękę do jej pokoju. Po chwili krzyknęła w stronę dołu.
- Mamo, dasz sobie radę w kuchni bez nas?
- Tak, tak róbcie co tam musicie – odkrzyknęła Pani Weasley
- Ginny daj spokój przerwaliśmy pisać i rozmawiać ponad rok temu, na pewno w tym czasie znalazł inną – Hermiona bardzo sceptycznie podchodziła do pomysłu przyjaciółki by zmienić się w bóstwo.
- Jak cię zobaczy to zmieni zdanie – Ruda grzebała w swojej szafie z zaklęciem zmniejszająco -zwiększającym. – Dobra, jakie masz ze sobą buty?
- Jakieś stare tenisówki, szare balerinki i czarne sandały, a  te buty, które kupiłyśmy na wesele te czerwone na obcasie rozleciały się – Ginny załamała ręce.
- I jak mam z ciebie zrobić ładniejszą dziewczynę niż jesteś skoro ty nie współpracujesz.
- Nie udałoby ci się… - Hermiona nie wiedziała jak bardzo się myliła. Wzięła czarną plisowaną spódniczkę do kolan i białą, luźną koszulę. Włożyła balerinki uznała że była gotowa. Pomimo upływu lat nadal uwielbiała długie rozciągnięte swetry i inne luźne rzeczy. Swoją szopę ujarzmiła w wysoki kucyk. Pokazała się Ginny z wesołym „Tadaaam!!!”. Ta spojrzała na nią krytycznie.  Zaczęła grzebać w szufladach nieco już zmasakrowanego biurka.
- Mam! Dała mi to Fleur rok temu. Powiedziała, że na pewno mi się to przyda – druga dziewczyna popatrzyła na niedużą walizeczkę z uniesioną brwią.
- Nawet nie podchodź do mnie z tą tapetą… Będę wyglądać jak papuga!
- Miona znam się na tym. Nie daj się prosić. Nie będziesz szarą myszką – próbowała ją przekonać Ginny. – wszyscy się malują. Niektóre dziewczyny z lepszym, niektóre z gorszym powodzeniem ale się malują.
- Nie przekonasz mnie – Hermiona tupnęła nogą.
- A Bal Bożonarodzeniowy? Wtedy miałaś makijaż, obcasy, cudną sukienkę…
- Wtedy chciałam utrzeć nosa Harremu i Ronowi, wtedy było inaczej przez jeden wieczór czułam się ładna. Dzisiaj nie ma okazji by się stroić.
- Jest! Krum przyjechał!
- …
- Miona!
- …
- Bądź bardziej kobieca! – dziewczyna wyszła z pokoju. Ginny usiadła na łóżku z westchnięciem.
Na urodziny przybył również George który na początku kolacji wstał i trzymając za rękę swoją narzeczoną ogłosił wszystkim tę nowinę. Były oklaski nawet łzy (Pani Weasley). W czasie gdy wszyscy zajadali się deserem Hermiona wstała usprawiedliwiając się chęcią przespacerowania się. Odeszła od gwaru rozmów. Usiadła na trawie i wpatrzyła się w księżyc. Wiele jej pytań pozostawało bez odpowiedzi: Co z Ronem? Co tu robi Wiktor? Jak będzie wyglądać ten rok w Hogwarcie? Czy Ginny ma faktycznie rację? Mam osiemnaście lat i nadal chodzę w rozciągniętych swetrach, czy to źle? Nagle musiała przerwać swój natłok pytań ponieważ usiadł koło niej Harry.
- Ładna noc… - zagadnął nie wiedząc jak zacząć
- Yhym
- Wy z Ronem już…
- W sumie tak, możnaby to nazwać separacją
- Aha… - powiedział Wybraniec i odwrócił się – No to ja was zostawię
W głowie Hermiony zapaliła się lampka „jakich was?”. Odwróciła się i zobaczyła idącego Kruma w jej kierunku. Popatrzył na leżące obok niej baleriny i usiadł.
- Czemu przestałaś pisać? – zapytał bez ogródek.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. Ostatni twój list to zaproszenie na ferie do domku w górach. A ja ci wysłałam odpowiedź potwierdzającą.
- Nic od ciebie nie dostałem. Pomyślałem, że się obraziłaś za mój nietakt, bo misja ratowania świata itp. Wysłałem do ciebie potem kilka listów, ale na żaden nie uzyskałem odpowiedzi.
Hermiona odwróciła wzrok.
- Hermiona… Wiele się zmieniło. Ty, ja, świat ale może wpadłabyś do mnie na ferie? Wznowilibyśmy kontakt? Bardzo mi ciebie brakowało. Byłaś osobą, której mogłem wszystko powiedzieć, zaufać…
- Masz rację, przestałam pisać, ponieważ czekałam na ciebie przed bramą Hogwartu, a ty się nie pojawiałeś. Myślałam że zapomniałeś albo znbazzz – końcówkę wyszeptała tak cicho że usłyszała to chyba tylko ona sama.
- Proszę?
- Myślałam, że znalazłeś inną… - powiedziała na jednym wdechu a potem spuściła wzrok.
- Hermiona! – Krum przeczesał ręką krótko ostrzyżone włosy. – Ja szalałem za tobą i zresztą nadal szaleję, jak do mnie nie napisałaś to idę do klubu i znajduję inną? Nie znajdę inteligentniejszej osoby niż ty a te puste lalunie nic nie znaczą, przynajmniej dla mnie – Wiktor wstał lekko dotknięty. – przemyśl to co ci powiedziałem to co ci udowadniałem przez trzy lata i napisz do mnie jak będziesz gotowa bona razie fffffff…. Chyba nie jesteś pewna czego chcesz – chłopak odszedł nie pozostawiając po sobie nic oprócz kolejnej ilości pytań w skołatanej głowie Hermiony Granger.
                                               *                                            *                                            *
Hermiona siedziała z podkulonymi nogami na fotelu i przeglądała Proroka Codziennego.  Akurat przewróciła na reklamy jedna z nich głosiła „ Tylko u nas 11 róg jednorożca z darmo” jednak nie patrzyła na te wszystkie reklamy z Pokątnej ani na kursy teleportacji. Jej wzrok przyciągnęła mniejsza turkusowa z wymalowanym kotem na środku. Białe napisy na kocie głosiły: „Tylko w sierpniu ostatnia szansa by zapisać się na darmowy kurs animagii. Zajęcia będą się odbywać w Ministerstwie Magii prowadzone przez Anitę Sunset od 12 do 26 sierpnia. Gorąco zapraszamy chetnych”. W sumie zaciekawiło ją to więc postanowiła zajrzeć do Ministerstwa. Ginn jeszcze spała a Ron i Harry gdzieś poszli więc nikt nie zauważy jej nieobecności. Ubrała się w dżinsowe dzwony i wzięła małą torebkę. Z przed domu państwa Weasley teleportowała się pod budkę telefoniczną żeby wejść do Ministerstwa Magii. Podała cel swojej wizyty a głos powiedział gdzie ma się udać w tej sprawie. Pojechała windą do wskazanego departamentu i zapukała do biura owej Anity Sunset. Weszła do przedsionka w którym siedziała sekretarka wpatrzona w stosik papierów.
- Ekhm… - chrząknęła by sekretarka zwróciła ku niej swój wzrok, jednak ta była zbyt pochłonięta zajmowaniem się innymi sprawami.  –Przepraszam, chciałabym się spotkać z Anitą Sunset.
- Tak? – sekretarka popatrzyła na nią z podniesioną brwią. – A co panią sprowadza?
- Chciałabym się zapisać na kurs animagii.
- Yhm – sekretarka wstała i wyszła przez drzwi za którymi było biuro Anity Sunset. Gdy przyszła rzuciła krótkie – Można wjeść.
Za drzwiami czekała na nią może trzydziestoparoletnia blondynka i czarnym żakiecie. Wstała i uścisnęła jej dłoń po czym się przedstawiła. Hermiona przedstawiła sytuację wypełniła 15 formularzy zgód wypisując je pięknym pawim piórem. Pożegnała się i wyszła. Pierwsze zajęcia miały być w poniedziałek. Wychodząc spotkała Pana Weasleya
- Hermiona! Co ty robisz w taki piękny dzień w Ministerstwie?
- Eeee… Tak właściwie to ja już wychodziłam do zobaczenia – odwróciła się i pobiegła do wyjścia. Postanowiła odwiedzić pewne miejsce. Chciała zobaczyć Tamizę i Tower Brigde. Tak dawno nie chodziła po Londynie. Stała oparta o balustradę nad rzeką gdy zaczął padać deszcz. Tak, piękny dzień naprawdę, pomyślała patrząc w zachmurzone niebo. Wstąpiła do niewielkiej kawiarni. Posiedziała tam trochę akurat by przestało padać. Nie rezygnując wcześniej obranego celu poszła pochodzić o Londynie. Wróciła kiedy zaczęło ją ssać w żołądku. Akurat weszła do domu kiedy zjawił się Pan Weasley. Po obiedzie poszła do pokoju. Nadal była trochę zła na Ginny że za wszelką cenę chciała z niej zrobić nie wiadomo co, ale w sumie w duchu przyznała że Ruda ma rację, że jest mało kobieca. Usiadła na łóżku i sięgnęła po książkę którą skoczyła kupić na pokątną (jedynie dzięki zezwoleniu). „Podstawy Animagii” i zagłębiła się w lekturę. Po 50 stronach do pokoju weszła jej przyjaciółka. Usiadła na łóżku i powiedziała jedno słowo…
------------------------------
Hej! Dwie sprawy z powodu pewnego opóźnienia spowodowanego brakiem wi fi rozdział sie nie wstawił wbrew ogólnemu przekonaniu, druga to taka że że nie wiem kiedy będzie nowy rozdzialik ale niedługo i mam nadzieję że się wam spodoba (na draco niestety musicie poczekac troszkę)
Aniołki :D

sobota, 13 lipca 2013

Niezapowiedziany Gość

Rano Hermiona usłyszała nieprzyjemny skrzek i uporczywe stukanie w okno. Hałas nie dawał jej spać. Miona przetarła zaspane oczy i rozejrzała się szukając źródła irytujących dźwięków. Na parapecie siedziała sowa płomykówka. Do nóżki miała przywiązane 4 listy. Dziewczyna wygrzebała się z łóżka, otworzyła okno i odwiązała listy. Sowa natychmiast odleciała. Hermiona ziewając usiadła przy biurku Ginny. Łóżko jej współlokatorki było puste, co znaczyło tyle, że na pewno jest już w kuchni i je śniadanie. Dziewczyna rozcięła kopertę zaadresowaną do niej. Pochodziła z Hogwartu.
Szanowna Panno Granger!
 Mamy przyjemność poinformować, iż Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie wznowiła swoją działalność i od września...
Hermiona nie czytała dalej. Zerwała się z krzesła i pobiegła do kuchni.
- Harry! Ron! Ginny! - wołała zbiegając po schodach i wpadając do kuchni niczym tornado.
- Co się stało? Pali się? - Harry i Ron poderwali się gwałtownie i wyciągneli różdżki. Rudy oczywiście miał pecha, bo wstając popchnął kubek z herbatą, która rozlała się po całym stole.
- Wracamy do Hogwartu! - wykrzyknęła z uśmiechem Hermiona i jednym machnięciem różdżki posprzątała bałagan. Już po chwili cała czwórka skakała po całej kuchni z radości.
- Co się dzieje? - do kuchni weszła pani Weasley.
- Wracamy do Hogwartu! - wykrzyknęła chórem czwórka przyjaciół.
- W takim razie jutro pójdziemy na Pokątną - oznajmiła kobieta i wyszła z kuchni zabierając kosz z praniem.
  Przez otwarte okno wleciała szara sowa, zrzuciła na stół egzemplarz Proroka Codziennego i wylądowała na ramieniu Harry'ego. Chłopak wyciągnął z kieszeni kilka knutów i włożył je do skórzanego woreczka przywiązanego do jednej nóżki. Gdy sowa wyleciała, Harry rozłożył gazetę i zaczął czytać.
- Czosz noego w iecie? - zapytał Ron z ustami pełnymi jedzenia.
- Ron! Jesteś obrzydliwy! - Hermiona popatrzyła na niego z niesmakiem. - Po pierwsze najpierw połknij, a potem mów, a po drugie nikt cię nie rozumie, kiedy masz usta pełne tostów i kiełbasek.
  Chłopak tylko przewrócił oczami i powoli przeżuwał jedzenie.
- No więc - zaczęła Ginny - dzieje się coś ciekawego?
- Chyba nie... Wspomnieli coś o sobotniej rozprawie i złapaniu Lucjusza Malfoy'a...
- Harry! - Ron uporał się z jedzeniem i po raz setny tego tygodnia, rozpoczął wyrzucać przyjacielowi wszystko, co leżało mu na duszy i było związane z sobotnią rozprawą. - Nadal nie rozumiem dlaczego mu pogłeś! To pieprzony dupek i w dodatku śmierciożerca! Przez całą naszą znajomość nie powiedział o nas nawet jednego dobrego słowa...
- Każdemu należy się druga szansa - przerwał mu Harry.
- Ale...
- Ron, dobrze wiesz, że on nie chciał być śmierciożercą - tym razem to Hermiona nie dopuściła go do głosu. - To nie jego wina, że od dziecka miał wpajane takie, a nie inne zasady i reguły.
- I mówi to osoba, która kilkakrotnie została nazwana "szlamą" przez tego dupka. Czemu wy go tak wszyscy bronicie? - Ron nie dawał za wygraną.
- Bo... - zaczęła Hermiona, ale nie dane było jej skończyć, bo zagłuszył ją donośny głos Ginny.
- Przestańcie się kłócić o Malfoy'a! Jesteście przyjaciółmi!
- A ty co mylisz o tej chorej sytuacji? - Ron miał nadzieję, że siostra stanie po jego stronie, jednak jej wypowiedź bardzo go zaskoczyła.
- Wolę zostać neutralna - oznajmiła rudowłosa. - Szanuję decyzję Harry'ego i zgadzam się również z Hermioną. Z tobą w pewnej części także. Nie chce się kłócić. Najlepiej nie roztrząsać dalej tej sprawy.
- Ginny ma rację Ron. Koniec tematu – ucięła – to była wyłącznie decyzja Harrego.
Tym miłym akcentem czwórka młodych czarodziejów zakończyła rozmowę i każde z nich pogrążyło się w swoich myślach. Po skończonym śniadaniu Hermiona zabrała się za przeglądanie listy podręczników jakie miały jej przypaść w tym roku szkolnym. Z pomiędzy zgiętej na pół kartki wypadła mniejsza. Sięgnęła po nią i zaczęła czytać.
Panno Granger
To już mniej oficjalna część listu. Została Pani wybrana jako jedna z czterech prefektów naczelnych Hogwartu. Każdy pochodzi z innego domu. Dostanie Pani osobne dormitorium jak również dostęp do Łazienki Prefektów. Prosiłabym o zachowanie dyskrecji w tej sprawie. W pociągu pozna Pani szczegóły swoich obowiązków i przywilejów. Proszę wysłać do mnie patronusa z wiadomością kiedy dojedzie Pani na peron. Do zobaczenia w pociągu.
Minerwa McGonagall
Cóż, była zdziwiona. Usłyszała kroki na schodach. Do pokoju wszedł Ron.
- Mionka chodź!
- Już idę – Wstając umiejętnie wsunęła list pod kołdrę. Poszła za Ronem na dwór gdzie czekali na nich Ginny i Harry. Chłopak i dziewczyna szaleli na miotłach. Dzień minął przyjaciołom przyjemnie. Wielkimi krokami zbliżały się 18-ste urodziny Harrego. Z tej okazji trzeba się było wybrać na miasto. Ginny szalała z rozpaczy, ponieważ chciała dać Wybrańcowi coś niesamowitego i jedynego na świecie. Dlatego następnego dnia chciała iść czegoś poszukać z Hermioną.
                                    *                                  *                                  *
Dwie dziewczyny teleportowały się z cichym pyknięciem na ulicy Pokątnej (nieco mniej zatłoczonej niż zazwyczaj). Poszły do pierwszego sklepu którym okazał się sklep Madame Malkin. Spotkały w nim koleżankę z roku Ginny Lunę Lovegood.
Ginny i Hermiona właśnie przeglądały różne sukienki gdy usłyszały miły głos na dźwięk którego aż podskoczyły.
- Cieszycie się że wracamy do Hogwartu?
- Luna! – obie wykrzyknęły. W trójkę wyszły ze sklepu rozmawiając i śmiejąc się. Rozstały się dopiero pod Esami i Floresami. Luna lekko pokryła się rumieńcem.
- Pa dziewczyny ja już muszę iść! – i nie czekając na odpowiedź odwróciła się i pobiegła w dół ulicy. Widziały że dotarła do lodziarni Floriana Fortescue i witała się z jakimś chłopakiem.
- Na Merlina Miona uszczypnij mnie, bo chyba widzę Neville’a i Lunę trzymających się za ręce – powiedziała z niedowierzaniem Ruda. Wedle życzenia przyjaciółka ją uszczypnęła. Ta syknęła. W dobrych nastrojach poszły do kolejnych sklepów. Kupiły potrzebne książki, uzupełniły składniki do mikstur i został im ostatni sklep do zwiedzenia „Magiczne Dowcipy Weasleyów”. Weszły przez obrotowe drzwi. Jak zawsze sklep był zatłoczony w większości uczniami Hogwartu. Dopchały się do biura szefa i zapukały. Otworzył im drzwi George Weasley.
- Moja własna siostra postanowiła odwiedzić ten sklep? Chyba prędzej piekło by zamarzło niżbyś tu przyszła. Co cię sprowadza siostruś?
- Cześć George, też się cieszę że cię widzę. – Ale ten już na nią  nie patrzył.
- Mionaaaa! Potrzebna Amortencja? Dział 4 zaraz za Peruwiańskim Proszkiem Natychmiastowej Ciemności – zażartował – Wchodźcie – przepuścił je w drzwiach.
- Jak tam Angelina?
- No, oświadczyłem jej się… - powiedział tonem jakby mówił o pogodzie.
- CO???? I kiedy zamierzałeś to ogłosić??? – Ginny ciskała w brata pytaniami.
- Nie było czasu... – powiedział wymijająco. Hermiona widziała, że coś go trapi.
- To super! Ginny musimy iść.
- Ale przecież byłyśmy już wszędzie…
- Ale przypomniało mi się coś. Godryku! Ginny serio MUSIMY iść.
- Już, już – odpowiedziała lekceważąco Ruda cały czas mordując brata spojrzeniem. Gdy podnosiła z podłogi portfel, który wypadł jej przypadkiem z torebki George korzystając z tego bezgłośnie powiedział „dziękuję” w stronę Hermiony.
- Wpadnijcie wieczorem George – rzuciła Ruda na odchodnym.
                                    *                                  *                                  *
Rano rudowłosa dziewczyna otworzyła zmęczone oczy. Usiadła na łóżku i potarła skronie. Wpadł jej do głowy pomysł na prezent dla Harrego. Nagle usłyszała dziwne huki obraz zaczął jej się rozmywać. Słyszała też dźwięk z daleka wołający jej imię. „Ginny! Ginny”
Rudowłosa gwałtownie usiadła na łóżku. Przed nią stała Hermiona.
- Dłużej się budzić chyba nie mogłaś?!
- Eee… Miałam sen, właściwie teraz dopiero wiem że to był sen
- Iiii? – dopytywała się brązowowłosa
- I wpadła na pomysł na prezent dla Harrego…
- Iii?
- I się obudziłam a właściwie to ty mnie obudziłaś – odpowiedziała niepocieszona. Dziewczyna wstała i poszła do łazienki się ogarnąć. Hermiona wstała i z westchnięciem zeszła na śniadanie. Pani Weasley miała bardzo tajemniczą minę gdy spojrzała na schodzącą dziewczynę. Po chwili wszyscy pałaszowali jajecznicę.
- Harry Kochaneczku, Bill i Fleur obiecali że przyjdą na urodziny, Hagrid i McGonagall też, Kingley obiecał wpaść a nawet Percy i Audrey mają się zjawić – Powiedziała uradowana.
- To świetnie. Dziękuję Pani Weasley – powiedział Harry
- Och, nie ma sprawy kochaneczku
                                   *                                  *                                  *
- Harry wszystkiego najlepszego! – wykrzyknął Ron budząc Wybrańca. Rzucił mu paczkę.
- Co ty znowu wymyśliłeś Ron? – spytał zakładając okulary.
- Zobaczysz i mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedział Rudzielec cały w skowronkach. Harry poczochrał włosy i zerwał czerwony papier. W środku była ładnie opakowana butelka ognistej whisky i ramka ze zdjęciami z pierwszej klasy jak stoją razem na błoniach, a obok tego zdjęcie z początku szóstej klasy wtedy również byli na błoniach.  Zdjęcie oczywiście było czarodziejskie więc się ruszało. W tle leciała Hedwiga. Harrego coś ścisnęło w sercu na wspomnienie ukochanej sowy. Podziękował Ronowi niedźwiedzim uściskiem za Ognistą i zdjęcia.
 Gdy zszedł na dół wszyscy się z nim witali. Hermiona, Ginny i Pani Weasley mieli mu dać prezenty wieczorem. Tylko Ron się pośpieszył. Dzień minął szybko na przygotowaniach. Rozłożono stoły na dworze i przygotowano wszystko. Powoli zaczęli się schodzić goście. Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ja otworzę – Hermiona wyszła z kuchni w której pomagała piec tort Pani Weasley. Otworzyła drzwi. Osoba stała do niej plecami i patrzyła na wschodzący księżyc. W jednym momencie mężczyzna (poznała po sylwetce) odwrócił się. Był to nie kto inny jak…


To może ja coś napiszę na koniec... Więc nowy rozdział pojawi się hmm... 15 albo 16 lipca bo już się robi niestety jednak robi się powoli ponieważ jeden z Aniołków jest obecnie na wakacjach (i jego wena też) :/
no i to tyle spowiadania się :) Do zobaczenia :*
A n1

poniedziałek, 1 lipca 2013

Prolog

Dzisiaj wita się z Wami drugi aniołek. Nie wiem czy tamto powitanie (gdzieś tam niżej ono jest) miało być od nas obu, bo raz była liczba mnoga, raz pojedyncza, więc dla pewności ja też się przywitam. Witam wszystkie czarodziejki i czarownice (wątpie, że czyta to jakiś czarodziej).Tak, wiem. Dużo gadam. Niestety, mamy tak obie. Jakby ktoś chciał ze mną pogadać to gdzieś u góry w zakładce "Klik!" jest moje GG. 
  Bez dalszych wstępów zapraszam do czytania i oczywiście zachęcam do komentowania. Możecie zostawiać kropki, przecinki, sowy, koty, szczury w kociołkach... co kto lubi.




     Przemoczona dziewczyna weszła do Nory. Był wieczór, ale Hermiona, chociaż chciała nie mogła wcześniej przyjechać. Znowu szukała rodziców. Teraz po wojnie nie miała się czego obawiać, ale jej poszukiwania spełzły na niczym. Przed oczami mignął jej rudy błysk i w była w ramionach swojej najlepszej przyjaciółki. Uściskała Ginny.
- Na Merlina, Miona gdzieś ty była?
 - Tam gdzie przez ostatnie dwa miesiące - odparła ponuro. Ginny już się nie uśmiechała.
 - Nie zadręczaj się... - Hermiona westchnęła słysząc słowa rudej - Chodź chłopaki czekają! - pociągnęła przyjaciółkę w stronę schodów.
    Weszły do pokoju Rona, w którym siedział również Harry. Obaj widząc ją wstali by się przywitać. Uściskała Harry'ego i pocałowała w policzek Rona, umyślnie przekręcając głowę, bo chłopak już dobierał się do jej ust. Po zakończeniu wojny i po długich rozmyślaniach, Ron stwierdził, że jednak czuje coś więcej do Hermiony. Ona jednak, przynajmniej na razie, nie była zainteresowana.
    Dziewczyna usiadła na dywanie.
 - Zostajesz na resztę lata? - spytał Harry chcąc przerwać przytłaczającą ciszę.
 - Co? Eee... Tak. Jasne - odparła jak wyrwana z letargu.
     Ginny widząc, że atmosfera jest dosyć ciężka, postanowiła jakoś temu zaradzić i wyszła z pokoju.
- A ją gdzie tak nosi? - spytał Ron zdziwiony zachowaniem siostry. Jego pytanie zawisło w powietrzu bez odpowiedzi.
     Po kilku minutach weszła Ginny niosąc naręcze przeróżnych rzeczy. Szampan, kieliszki, fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, jakieś chipsy i jeszcze więcej. Widząc to Hermiona zaśmiała się, doceniając wysiłki przyjaciółki. Wzięła od niej szampana i kieliszki i zaczęła go rozlewać wszystkim. Harry w miskach ułożył jedzenie, a Ron zadbał o wystrój. Gdy każdy się wygodnie ułożył, padło pytanie.
- To za co wznosimy toast?
- Za nas, za nowe życie - powiedziała Hermiona.
- Za nas! - powiedzieli wszyscy. Po jakimś czasie i kilku kieliszkach alkoholu, zabrali się za fasolki wszystkich smaków.
- Ginny łap! - dziewczyna dostała wściekle różową fasolkę.
 - Mmmm... granat... chyba. Teraz ty Ron!
- Ale mi wybrałaś, ona jest biała - chłopak wsadził sobie do ust fasolkę i skrzywił się.
- Fuuuj.. Mydło. Harry twoja kolej.- Eee.. truskawkowa - powiedział uśmiechnięty Wybraniec.
     Hermiona dostała fasolkę cytrynową. Zabawa trwała w najlepsze, aż Ginny wpadła w ręce pusta butelka po coli.
- Co powiecie na butelkę?
- No dobra - Harry wyraźnie chciał przypodobać się rudej. Hermiona zaczarowała wszystkich tak, że nie mogli kłamać. Zaczął kręcić Ron.
- O! Harry, podoba ci się moja siostra?
- Ttttak. - Ron, najpierw pytasz się prawda czy wyzwanie! 
- Oj, nie ważne - żachnął się chłopak. - Harry kręć. - Hermiona prawd.. - zaczął chłopak, ale nie dane mu było skończyć
- Wyzwanie. - Ymmm... Pocałuj najładniejszą osobę - Hermiona wstała i cmoknęła Ginny w policzek. Chłopcy wydali jęk zawodu. - Powiedziałeś osobę Harry - zaśmiała się Ginny i przybiła piatkę Hermionie.
     Wieczór trwał w najlepsze. Było śmiesznie, ale i niekiedy poważnie. Około czwartej nad ranem wszyscy już spali. Ranek miał przynieść kilka niespodzianek.

sobota, 29 czerwca 2013

Witajcie Czarodziejki!! (nie obrażając naszych Czarodziei)

My dwie czarne anielice kochamy pisać (O wielki Morrisonie, jakie powitanie beznadziejne). Nasza przygoda z tą sztuką zaczęła się ho, ho, ho i jeszcze trochę lat temu. No i cóż więcej mówić (pisać) powstała w naszych główkach (które uciskały aureole) pewna historia o pewnej parze. I teraz zaczyna się gadka ple, ple, ple bo to jest oklepane (ale i tak genialne), bo jest nienormalne (ale kto powiedział, że świat czarodziejów jest normalny??) i jeszcze inne kwestie. No ale jesteśmy.
 Teraz nudniejsza część tego początku. Jak już się wszystkie domyśliłyście, nasz blog będzie to o tematyce dramione. Postaramy się umilić wam czas wakacji i przyszłego roku szkolnego. Rozdziały będą się pojawiać.... eee... hmmm... mam nadzieję, że nie rzadziej jak raz na dwa tygodnie. My rozdziałów nie piszemy na zmianę ale wspólnie. Wszystko wychodzi w praniu dzięki nocnym rozmowom przez apkę na telefon (Viber, I love!). I cóż możemy więcej powiedzieć prolog się wstawi za chwilkę. Jedna z nas (mianowicie, ta która to pisze zostaje w domu całe wakacje więc nie martwcie się co do pojawienia rozdziałów). I po co ja to tak przedłużam jeszcze się zniechęcicie po tak długich powitaniach... No więc zapraszamy do czytania i komentowania (bo to bardzo motywuje, a nie boli) również bardzo chętnie przyjmiemy krytykę :)
 A teraz Koniec Psot! (Nox)